12 lipca 2018 roku – Przewodniczący Rady Fundacji – prof. Roman Kuźniar – tylko dla nas Obywateli UE – „Europa ojczyzn Putina i Trumpa, ale nie Schumana, nie de Gaulle’a”.

„Europa ojczyzn Putina i Trumpa, ale nie Schumana, nie de Gaulle’a”
Zjednoczona, pokojowa i bezpieczna Europa znalazła się w niebezpieczeństwie. Owszem, od czasu do czasu przydarzały się jej kryzysy wewnętrzne, podobne do tych, które zdarzają się w każdym kraju, ale Wspólnota Europejska je rozwiązywała i poprzez nie się rozwijała. To przewidywał już jeden z jej ojców założycieli, Jean Monnet. Obecnie mamy do czynienia z czymś innym, a mianowicie z rozmyślnym, podstępnym działaniem prowadzącym do jej rozmycia, nadwątlenia, a końcu do upadku.
Jak wiadomo, różne są przyczyny i inspiracje wrogości wobec zjednoczonej Europy, czy wręcz wobec Europy jako takiej, jej drogi rozwoju, cywilizacyjnego oblicza, modelu politycznego. I nie chodzi tutaj o znany z przeszłości eurosceptycyzm, czyli wątpliwości wobec określonych sposobów czy kierunków integracji europejskiej. Chodzi tutaj o mniej czy bardziej otwartą wrogość wobec sensu i istoty projektu europejskiego, którym jest od wczesnych lat 50. XX wieku Wspólnota Europejska i jej dzisiejsza formuła, czyli Unia Europejska. W Polsce, od momentu przejęcia rządów przez obóz „dojnej zmiany”, nasila się antyeuropejska propaganda, a jej inspiracją czy zawołaniem stało się hasło „Europy ojczyzn”, błędnie przypisywane byłemu prezydentowi Francji Ch. de Gaulle’owi. Wymiennie – ostatnio często premier Morawiecki – używa się zwrotu „Europy wolnych narodów”. W obu tych wersjach cel jest jeden: osłona przed europejską krytyką i zaniepokojeniem z powodu antydemokratycznych zmian ustrojowych i praktyk politycznych obozu „dojnej zmiany”. Zwrot ku autorytarnemu nacjonalizmowi, który jest nie do pogodzenia z kryteriami członkostwa w Unii Europejskiej, próbuje się podeprzeć hasłem „Europy ojczyzn”, co w praktyce ma oznaczać „wolnoć Tomku w swoim domku”. Wiemy z jakiego wiersza ta „mądrość” pochodzi. Czy o taką Europę nam chodzi, czy chcemy takiej Europy? Owszem, rządząca partia, jej wódz, jej poplecznicy – tak. Ale nie chce tego większość Polaków, ani większość wolnych narodów Europy. Bo narody są i czują się wolne w zjednoczonej Europie. Bo ojczyzny są bezpieczne w unijnej Europie. Skrępowany czuje się jedynie uzurpatorsko rządzący Polską Jarosław Kaczyński i jego czynownicy. Wszyscy oni czerpią inspiracje dla swego sposobu urządzenia Polski z PRL oraz państw postsowieckich z Rosją i Białorusią na czele. I rzeczywiście, ani PRL, ani Rosja Putina nie miałyby szans znalezienia się we wspólnocie wartości, norm i solidarności, czyli we Wspólnocie Europejskiej.
Piewcy tego antyeuropejskiego zwrotu w polityce polskiej chętnie odwołują się do de Gaulle’a, który nigdy terminem „Europy ojczyzn” się nie posłużył, choć istotnie, zalecał umiar w dążeniu do ścisłej integracji. Jednak ścisłą współpracę polityczną państw europejskich fundował na wspólnych wartościach. Chciał Wspólnoty silnej wobec zewnętrznych zagrożeń. I rozumiał, że Europa urządzana przez „Pawła i Gawła” nie będzie Europą zjednoczoną ani silną. Ostatnio „Europę wolnych narodów” w wersji PiS przypisuje się także Robertowi Schumanowi. Nic bardziej błędnego. Jego plan z 1950 roku, jego Wspólnota Węgla i Stali, były w jego zamierzeniu pierwszym krokiem w kierunku „Europejskiej Federacji”, choć i on zalecał tu umiar, ale jako metodę, a nie jako cel ostateczny. Niedługo, oby, błogosławiony Robert Schuman w grobie się przewraca, gdy „z góry” widzi, co wyrabiają z jego ideą wrogowie Europy w Polsce.
W sukurs pisowskim nieprzyjaciołom wolnej i zjednoczonej Europy pospieszyli ostatnio dwaj panowie, których porozumienia Polacy mają prawo się obawiać. Ci Polacy, którzy znają historię i rozumieją wartość zjednoczonej Europy. To prezydenci Trump i Putin, w skrócie Trumputin. Otóż duet „Trumputin” także nie lubi Unii Europejskiej i tego zupełnie nie kryje. Putin nie lubi UE zwłaszcza od czasu sankcji, jakie Unia nałożyła na Rosję w odpowiedzi na jej agresję na Ukrainę. Od tamtego czasu prowadzi podstępną walkę z UE. Próbuje skruszyć jej jedność na różne sposoby, przy pomocy pieniędzy, „pożytecznych idiotów” Kremla czy dywersji informacyjnej. Od ponad roku, wojnę z UE prowadzi także Donald Trump. Ten ma pretensję do Unii, że popiera prawa człowieka, że jest potęgą gospodarczo-handlową i że za mało, jego zdaniem, wydaje na zbrojenia. Ale przede wszystkim ma do Europy pretensje o to, że jest zjednoczona, że nie może jej rozgrywać przez dzielenie, chwalenie jednych, karcenie innych, że nie może jednostronnie wymuszać posłuszeństwa na słabszych, bo pojedynczych krajach UE. Tego samego chciałby Putin. Obaj chcieliby powrotu do „Europy ojczyzn”, Europy sprzed zjednoczenia dzięki Wspólnocie, czyli Europy bezbronnych narodów, którym można narzucać mocarstwową wolę.
Dopóki Europa (UE) musiała się zmagać z samą Rosją Putina, jakoś sobie radziła, także dzięki niemieckiej kanclerz, która stała za twardą linią wobec Moskwy. Początkowo Unia radziła sobie również nieźle z atakami Trumpa. Sytuacja pogorszy się, gdy dojdzie do zbliżenia wzdłuż osi „Trumputin. Obaj współpracując ze sobą mogą skuteczniej rozerwać jedność Europy, spoistość Unii, jej zdolność do stawiania czoła wyzwaniom wewnętrznym i zewnętrznym. Słaba UE to marzenie PiS. Jednak taka Europa będzie ze szkodą dla Polski i Polaków. Polscy patrioci a zarazem obywatele Unii Europejskiej muszą być wyczuleni na syreni śpiew w postaci „Europy ojczyzn”. To hasło powabne, lecz zwodnicze i ostatecznie groźne. Powracając do mitycznej „Europy wolnych narodów” znajdziemy się sam na sam z Rosją Putina.
prof. dr hab., prof. zw. Roman Kuźniar
Przewodniczący Rady Fundacji